W dniu, który miał być najszczęśliwszym w moim życiu, tajemnicza dziewczynka z bukietem stokrotek na zawsze zmieniła świat panny młodej.
Spojrzenie na nadgarstek dziecka ujawniło znamię, które zburzyło wszystko, co wiedziałam o mężczyźnie, którego miałam poślubić.
Dzień był słoneczny, ciepły, ale nie za gorący, z delikatnym wiatrem roznoszącym zapach kwiatów po parku.
Przyjaciele i rodzina rozmawiali i uśmiechali się, czekając na rozpoczęcie ceremonii.
Stałam przy ołtarzu w białej sukni, czując się jak we śnie.
Mężczyzna, którego kochałam, stał kilka kroków ode mnie, śmiejąc się wśród naszych gości.
Wszystko wydawało się doskonałe.
A przynajmniej tak myślałam.
Tuż przed rozpoczęciem ceremonii zobaczyłam ją: małą dziewczynkę, nie starszą niż pięć lat, stojącą samotnie z bukietem stokrotek i dużymi, ciekawskimi oczami.
Wyglądała na nie na miejscu, jej sukienka była pognieciona, a buty znoszone, jakby znalazła się tam przypadkiem.
Podeszła do mnie i zapytała niewinnym głosem: „Masz monetę?”
Uśmiechnęłam się i sięgnęłam po monetę, ale zauważyłam znamię w kształcie serca na jej nadgarstku – identyczne z tym, które miał mój narzeczony.
.
Pamięć o dawno zadawanych pytaniach wróciła.
Ta dziewczynka wskazała mojego narzeczonego, a mój świat się zawalił.
Ceremonię przerwano. Testy DNA potwierdziły, że Emilka była jego córką.
Nie mogłam zostać z kimś, kto skrywał taką tajemnicę.