Zaproszony do programu Jordana De Luxe 21 stycznia, Herbert Léonard otworzył swoje serce, wspominając z emocjami swoje trudne dzieciństwo, śmierć siostry, wypadek samochodowy i śpiączkę…
Zmarły 2 marca 2025 roku w wieku 80 lat francuski piosenkarz pozostawił po sobie wiele wspomnień ze swojej bogatej kariery.
Zaproszony do programu Jordana De Luxe 21 stycznia, Herbert Léonard otworzył swoje serce, wspominając z emocjami swoje trudne dzieciństwo, śmierć siostry, wypadek samochodowy i śpiączkę…
Herbert Léonard opowiedział również o swoim problemie zdrowotnym. Stopniowo tracił słuch.
Kiedy Jordan De Luxe zapytał go, czy jego słuch się poprawił, artysta odpowiedział bez wahania: „Nie.” „Głuchnę. Noszę aparat słuchowy”, wyjaśnił. „Czy to Panu pomaga?” – zapytał prowadzący. „Tak, tak, oczywiście”, potwierdził, zanim wyjaśnił przyczynę swojego problemu.
„Słuchałem zbyt głośnej muzyki przez całe życie”, powiedział. „Ach, to z tego powodu?”, zdziwił się Jordan De Luxe. Według Herberta Léonarda jego rola Frolla w musicalu Notre-Dame de Paris tylko pogorszyła sytuację. „Przez dwa lata grałem w Notre-Dame de Paris”, przypomniał sobie. „Tak, Frollo!”, zawołał Jordan.
Piosenkarz wyjaśnił, że musiał nosić w uszach „ears”. „Tak, aby wyjaśnić naszym widzom – to są specjalne słuchawki dopasowane do kształtu ucha. Są bardzo specyficzne i bardzo drogie. Dzięki nim piosenkarze mogą słyszeć swój głos w uszach, inaczej nie byliby w stanie śpiewać”, wyjaśnił 35-letni prowadzący.
„Słyszałem w nich swój głos i muzykę”, doprecyzował Herbert Léonard, po czym dodał: „Przez dwa lata słuchałem zbyt głośno, bo te wibracje sprawiały, że czułem się żywy – i to zniszczyło mi słuch.”
„Zrujnował Pan sobie słuch przez Notre-Dame de Paris?” – zapytał ponownie Jordan De Luxe.
„Tak, ale nie tylko przez Notre-Dame. Myślę, że to tylko pogorszyło mój stan”, zakończył.